Przegląd nagrań Tonkünstler-Orchester (1) - Bruckner (1).
Kolejne wydawnictwo płytowe znanej orkiestry, co wpisuje się w obecny już od dekad trend, któremu początek dała bodajże Królewska Orkiestra Filharmoniczna z Londynu, a w jej ślady poszły następnie doskonale znane zespoły angielskie, amerykańskie, niemieckie oraz austriackie. Do tych ostatnich należą na przykład Wiedeńscy Symfonicy, zaszczycający jakiś czas temu Płytomaniaka swoimi publikacjami – można o nich przeczytać tutaj. Początek wiosny zaowocował nadesłaniem mi kilku interesujących albumów z udziałem Tonkünstler-Orchester. Choć być może ta nazwa niewiele powie przeciętnemu polskiemu melomanowi, to u siebie cieszy się sporym uznaniem krytyków i słuchaczy. Formacja rezyduje w Wiedniu, dając tam regularnie koncerty, m.in. w słynnej sali tamtejszego Stowarzyszenia Muzycznego, a także w St. Pölten, stolicy kraju związkowego Dolnej Austrii. W ciągu ostatnich kilkunastu sezonów na jej czele stali tacy mistrzowie batuty, jak Fabio Luisi, Kristjan Järvi, Andrés Orozco-Estrada, zaś od sezonu 2015/16 głównym dyrygentem jest Japończyk Yutaka Sado.
Zanim przejdę do oceny wykonania, pozwolę sobie docenić jak zawsze w przypadku własnych agend płytowych zachodnich instytucji muzycznych czy samych wykonawców sposób edycji produktu. W tym przypadku mamy do czynienia z tradycyjnym tzw. digipackiem, zawierającym dwa kompakty audio, zaś szczegółowa i treściwa książeczka albumu w trzech wersjach językowych: po niemiecku, angielsku oraz japońsku informuje w bardzo kompetentny sposób o repertuarze oraz wykonawcach, na dodatek jest uzupełniona dość bogatym i ciekawym materiałem zdjęciowym orkiestry oraz dyrygenta. Nie dopatrzyłem się tu jakichś specjalnych uchybień, błędów tekstowych, drukarskich, całość wywiera bardzo pozytywne wrażenie i imponuje profesjonalizmem oraz estetyką wydania. Przyjemnie jest wziąć tak fachowo i starannie wydany produkt do ręki, a to tym bardziej, że rozbudza ciekawość słuchacza, pragnącego uzupełnić swoje pierwsze wrażenie przy kontakcie z Tonkünstler-Orchester o czysto dźwiękowe przeżycia i satysfakcję podczas słuchania krążków, zawierających tylko jedno, ale za to jakie dzieło: VIII Symfonię c-moll Antona Brucknera. Jedna z największych pod względem rozmiarów w dziejach gatunku kompozycja cieszy się sporym zainteresowaniem orkiestr oraz dyrygentów, nie brak zatem licznych nagrań utworu, spośród których wybijają się kreacje najsłynniejszych i najbardziej renomowanych interpretatorów symfoniki Antona Brucknera. Są wśród nich również najbardziej utytułowani austriaccy konkurenci Tonkünstler-Orchester – Filharmonicy Wiedeńscy. Co ciekawe, owa słynna formacja jak dotąd nie zarejestrowała pełnego kompletu dzieł kompozytora pod dyrekcją jednego kapelmistrza – na 200. rocznicę urodzin, czyli w roku 2024, przewidziany jest finisz projektu wytwórni Sony Classical z udziałem Christiana Thielemanna.
Wróćmy jednak tymczasem do bohaterów niniejszego nagrania. Wspomniałem powyżej o bardzo profesjonalnym i wysokim poziomie edycji albumu, zawierającego dwa krążki (na jednym z nich zamieszczono trzy pierwsze części Ósmej, na drugim – finałowe, czwarte ogniwo). Z pewną nieufnością sięgałem po nagranie, nie dowierzając zbytnio przekonaniu, że również filharmoniczny zespół, który nie gości na co dzień na pierwszych stronach gazet, może się pochwalić ciekawą i utrzymaną na dobrym poziomie kreacją niezwyklej wymagającej, potężnej, trwającej ponad 80 minuty partytury. Jako zapalony miłośnik twórczości Antona Brucknera nie muszę dodawać, że było to dla mnie pewnym wyzwaniem, ale jak się okazuje, twórczość kompozytora jest w jego ojczyźnie tak trwale zakorzeniona w życiu muzycznym i świadomości wykonawców, że sami Filharmonicy Wiedeńscy nie mają monopolu na naprawdę wartościowe i przekonujące kreacje tego repertuaru, czego zresztą dowodzi album Tonkünstler-Orchester. Nie ulega wątpliwości, że jest to również zasługą prowadzącego ją japońskiego maestra, będącego szefem zespołu od sześciu lat. Będę miał zresztą okazję skonfrontować swoje pozytywne wrażenia, wyniesione teraz przy słuchaniu Ósmej, przy okazji recenzowania kolejnego krążka austriackiej formacji, zawierającego ostatnią, IX Symfonię w trzyczęściowej wersji. '
Spodobało mi się, podejście Yutaki Sado do kwestii temp – rozsądnych, unikających przesady, dostosowanych do zawartości i formalnego oznaczenia przez autora każdego z czterech ogniw. Nie zawsze jest to oczywiste, nawet w przypadku znanych nagrań bardzo wybitnych mistrzów batuty, dopuszczających się niekiedy szaleństw, chociażby w zaburzeniu czasowych proporcji między częścią pierwszą i drugą czy też w obłąkanej gonitwie początkowych fanfar blachy i kotłów szeroko zakrojonego finału. Całość trwa prawie 85 minut, zdecydowanie satysfakcjonujących w efekcie końcowym. Można tu zauważyć ciekawe pomysły interpretacyjne, jak chociażby ciekawie zagrane Scherzo – fragmenty skrajne cechują się odpowiednią energią, aczkolwiek pozbawione są przesady, zaś ustęp środkowy nabywa na znaczeniu i intensywności wyrazu poprzez zdecydowane zwolnienie narracji, dzięki czemu słychać więcej i lepiej. Również we wspomnianym finałowym ogniwie jest pewne miejsce, którego wykonanie w moim przekonaniu jest probierzem umiejętności analizy i kreacji utworu przez kapelmistrza – niezwykle efektowny marszowy epizod, w którym pole do popisu ma całą orkiestra, przede wszystkim blacha i kotły. W wielu innych nagraniach za sprawą zbyt szybkiego pulsu brzmi on wręcz tandetnie i wulgarnie, tutaj Yutaka Sado, doskonale rozumiejąc formę i treść dzieła, prowadzi ów błyskotliwy odcinek w sposób wyważony i naprawdę przekonujący, dzięki czemu muzyka zachowuje swoją potęgę, majestat i siłę. Owe cechy można zresztą odnieść do całej Symfonii, nie tylko wspaniale wykonanego finału. Pięknie zabrzmiała szeroko poprowadzona, trwająca 28 minut część wolna, przynosząca śpiewność melodii, głębię wyrazu, wspaniałe pomysły muzyczne i olśniewającą kulminację, a następnie zamierającą codę. Słuchałem Adagia z zachwytem i podziwem – nie ma tu ani jednej sekundy nudy.
Docenić należy także zapał i zaangażowanie muzyków z orkiestry oraz jej szefa – w ich kreacji słuchać od początku do końca staranną i intensywną pracę na próbach, dążenie do doskonałego wypracowania fraz i artykulacji, troskę o jakość i nasycenie brzmienia. Choć może nie wszystko zawsze wypadło perfekcyjnie, co jest zrozumiałe przy uwzględnieniu rozmiarów i trudności utworu, to nie zmienia to faktu, że słuchamy tutaj przemyślanego, monumentalnego i wspaniale brzmiącego Brucknera z wieloma pięknymi momentami nie tylko w kulminacjach pokazujących potencjał zespołu, ale również solówkach i gry mniejszego składu, które również przyciągnęły moją uwagę. Nie mam zatem powodu do narzekań ani na interpretację, ani na samo wykonanie, ani na jakość dźwięku – udaną jak na rejestrację „live”, zrealizowaną w słynnej Złotej Sali Wiedeńskiego Stowarzyszenia Muzycznego w październiku 2019 r.
Zmierzenie się z tak potężną partyturą, jaką jest Ósma, było z pewnością wyzwaniem zarówno dla dyrygenta, jak i samej orkiestry, lecz ewidentnie satysfakcjonujący efekt końcowy dowiódł, że oba podmioty odniosły zasłużony sukces. Dobrze to wróży moim kolejnym recenzenckim przygodom z Tonkünstler-Orchester i jej nagraniami wielkiego repertuaru, w którym obok niemieckiego żelaznego repertuaru (Brahms, Mahler, Bruckner), pojawią się również arcydzieła rosyjskiej symfoniki. Jak dla mnie – idealnie.
Paweł Chmielowski
Anton Bruckner
Symfonia nr 8 c-moll
Tonkünstler Orchester • Yutaka Sado, dyrygent
TON2011 • w. 2020, n. 2019 • 2 CD, 85”03” ●●●●●○
Nagranie zostało nadesłane w postaci fizycznej przez wydawcę, fonograficzną agendę zespołu Tonkünstler-Orchester. Jej polski dystrybutor nie przyczynił się w żaden sposób do uzyskania materiału do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz