Rewolucja i klasyka - w żelaznym niemieckim repertuarze. Nagranie referencyjne.



Jedna z moich wcześniejszych recenzji poświęconych muzyce Ludwika van Beethovena (do przeczytania tutaj), nosiła podtytuł „Rewolucja i klasyka”. Sądzę, że może się równie trafnie odnieść do kolejnego albumu, na którym muzyka tegorocznego jubilata odgrywa najważniejszą rolę. Do żadnego innego dzieła przymiotnik „rewolucyjny” nie pasuje chyba tak dobrze, jak do III Symfonii Es-dur, co zresztą wiąże się z samym tytułem utworu (Eroica) i perypetiach związanych z początkowym adresatem dedykacji, zmienionej przez kompozytora. Można do op. 55 również zastosować drugie zacytowane określenie, ale wydaje się, że znacznie lepiej pasuje ono do kolejnej pozycji albumu – I Koncertu waltorniowego Es-dur op. 11 Ryszarda Straussa. Oba utwory mają tę samą tonację, są autorstwa niemieckich kompozytorów, choć oczywiście przynależących do zupełnie innych generacji, zostały napisane przez ludzi młodych wiekiem (odpowiednio 33 – i 18-latka), mają podobną obsadę instrumentalną, ale nie możne sobie wyobrazić większych różnic między nimi, jeśli chodzi o wagę oraz treść. Podczas gdy Beethoven dokonuje prawdziwej rewolucji w traktowaniu orkiestry, kształtowaniu formy i napełniania gatunku symfonii zupełnie nowym wymiarem znaczeniowym i emocjonalnym, młody Strauss był wówczas zapatrzony w przeszłość, również w dorobek genialnego poprzednika. Co prawda dużą wagę przykładał do klasycznych wzorców, lecz zaledwie w parę lat po napisaniu I Koncertu zabłysnął swym pierwszym mistrzowskim poematem symfonicznym, Don Juanem, w którym orkiestrowa wirtuozeria i blask nie mogłyby by zaistnieć bez współczesnych i zdecydowanie romantycznych inspiracji z twórczości Ryszarda Wagnera, Franciszka Liszta czy Hektora Berlioza na czele. Pomimo wszelkich różnic, o których by można było pisać więcej, program krążka jest na tyle atrakcyjny, ze z pewnością może się spodobać słuchaczom, zwłaszcza tym ceniącym wybitne kreacje żelaznego repertuaru oraz audiofilską realizację techniczną.

Słyszymy rejestracje studyjne z roku 2017 (Symfonia) oraz 2012 (Koncert), dokonane przez Orkiestrę Symfoniczną z Pittsburgha pod dyrekcją jej obecnego dyrektora, Manfreda Honecka, artystów współpracujących z renomowaną amerykańską wytwórnią Reference Recordings. Jej nazwa nie jest przypadkowa, jako że dba nie tylko o bardzo dobre wykonania, ale również, co jest równie ważne, znakomitą jakość dźwięku swoich produkcji. Obie zalety dotyczą prezentowanego albumu; przy okazji pozwolę sobie nieśmiało zauważyć, że wolę współpracy z Płytomaniakiem wykazują kolejne renomowane podmioty z zagranicy, jak dowodzi poniższy przykład, również zza oceanu. Na pewno na tych stronach znajdzie się miejsce dla omówień wybranych pozycji z ciekawego katalogu mieszczącego się w San Francisco wydawcy.

Manfred Honeck, którego jedno z nagrań zrealizowanych przy współpracy z Symfonikami Wiedeńskimi miałem okazję omawiać na blogu, jest dyrygentem cenionym za kreacje żelaznego klasycznego, a przede wszystkim romantycznego repertuaru. Co jest dla mnie szczególnie miłe, sięga też często po dorobek czeskich kompozytorów. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że dobrze zna materię i ducha muzyki Ludwika van Beethovena, ma już zresztą na koncie w barwach tej samej amerykańskiej wytwórni doskonale przyjętą płytę z V i VII Symfonią. Jaka jest jego Eroica? Szybka, gwałtowna, pełna pasji i emocji – wydaje się idealnie charakteryzować może nie tyle samych wykonawców, ile swojego twórcę. Mnie osobiście niespecjalnie zachwyciły zdecydowanie szybkie tempa (całość, włącznie z powtórzeniem ekspozycji w początkowym Allegro con brio, trwa 47 minut), przynajmniej w pierwszych trzech częściach, zwłaszcza w pierwszym, „bohaterskim” ogniwie wolę troszkę mniej pośpiechu, tym bardziej, że szczegółów instrumentacji, myśli muzycznych tam nie brakuje. Pomimo tego, austriacki kapelmistrz ma nie tylko na uwadze ogół, ale również szczegół, co skutkuje uchwyceniem detali, odzywek instrumentów, kontrapunktujących zasadnicze wątki w sposób zasługujący na uznanie słuchacza. Ma się niekiedy wrażenie, że pewne rzeczy docierają do odbiorcy dopiero teraz, podane w nowym świetle. Narracja jest bardzo żywa, zwarta, energiczna, czuć dynamizm interpretacji oraz pasję muzyków z orkiestry. Wyeksponowana jest sekcja trąbek oraz trzech waltorni, nadających wykonaniu splendor i siłę (warto przysłuchać się dysonansowemu akordowi, będącego kulminacyjnym punktem przetworzenia pierwszej części między 8’07”-8’11”, podkreślanemu przez te pierwsze, a także ryczącym waltorniom w finale: 8’07”-8’56”). Nie sposób też przeoczyć „dudniących” kotłów, podkreślających rytmikę i najważniejsze fragmenty dzieła; grający na nich muzyk ma spore pole do popisu, z czego skwapliwie skorzystał. Oczywiście, mamy do czynienia ze współczesnymi, nie historycznymi instrumentami, choć z HIP-owym nurtem wizję Manfreda Honecka oraz Orkiestrę z Pittsburgha wydaje się łączyć wierność tekstowi, bardzo szybki puls, żywość i dramatyzm interpretacji, wyrazistość artykulacji, niepomijanie czynnika rytmicznego. Jest to Beethoven pełen siły, energii – prawdziwie rewolucyjny. Doskonała jakość dźwięku zdecydowanie przysłużyła się tej imponującej kreacji Eroiki. Osobiście, preferuję może nieco bardziej wyczulone na kwestię tempa wersje płytowe utworu, ale nagranie wytwórni Reference Recordings oceniam wysoko – jest przekonujące od początku do końca, spójne, a zarazem niezwykle efektowne. Dla melomanów ceniących kreacje dynamiczne, zaangażowane i wyraziste, będzie z pewnością interesujące. Raczej nie można przejść obok niego obojętnie.

Żadnych powodów do narzekań nie daje również pochodząca z roku 2012 rejestracja I Koncertu na róg i orkiestrę Ryszarda Straussa. Jest to niedługi utwór, trwa bowiem około 15-16 minut, składa się z trzech niedługich części, łączących się ze sobą bez przerwy (attaca). Stawia dość wysokie wymagania techniczne, z którymi nie za bardzo chciał sobie radzić ojciec kompozytora, sam znany waltornista, dla którego został napisany. Dobrze, że chęci do wykonania utworu nie brakuje współczesnym wykonawcom – u nich op. 11 cieszy się dużą popularnością jako pozycja przystępna, efektowna i atrakcyjna, wykorzystująca znakomicie możliwości instrumentu. Dowodzą tego zwięzłe, ale treściwe ogniwa, w których młody Ryszard Strauss udowadnia, że mistrzowsko, pomimo swojego wieku, włada już orkiestrą, której niezrównanym mistrzem miał stać się w późniejszych etapach swojej twórczości. Koncert Es-dur podany jest z jednej strony elegancko i stylowo, z drugiej żywo i dynamicznie, słucha się go z prawdziwą przyjemnością. Jest to po raz kolejny zasługą bardzo dobrego wykonania. Manfred Honeck i zespół z Pittsburgha grają wyśmienicie, a przy tym odbiorca ma wrażenie, że rejestracja nie była dla nim nudnym czy nieprzyjemnym obowiązkiem, ale wręcz przeciwnie – tchnie z ich kreacji radość muzykowania i szczere zaangażowanie. To samo powiedzieć o można o wykonującym partię rogu Williamie Caballero, wywodzącym się zresztą z grona orkiestry. Bardzo doceniam i chwalę pomysł dokonywania nagrań z udziałem solistów pracujących na co dzień w danej formacji, a nie zapraszanych od święta na jednorazowe występy czy sesje nagraniowe. Tę tendencję można dostrzec także u innych renomowanych instytucji, np. Filharmoników Berlińskich (zapis koncertów do obejrzenia w ich Digital Concert Hall) czy Londyńskich (płyta z Koncertami na instrumenty dęte W. A. Mozarta pojawi się u Płytomaniaka). Współpraca solisty, dyrygenta i amerykańskich muzyków układa się z po prostu wzorowo, a sam William Caballero pokazuje się z najlepszej strony, imponując biegłością i wirtuozerią, ale także pięknem i bogactwem tonu. Brzmi fenomenalnie w typowych fanfarowych odzywkach, ale równie mocno przekonuje, a nawet wzrusza we fragmentach lirycznych, zadumanych, wymagających śpiewności i subtelności. I Koncert Ryszarda Straussa naprawdę może się podobać, udowadniając, jak wspaniałym instrumentem jest waltornia – w orkiestrze symfonicznej niezastąpiona. Zaangażowanie i energia wykonawców idzie w parze z bardzo dobrą jakością dźwięku, ale ta w przypadku Reference Recordings nie powinna dziwić. Co prawda ja korzystałem podczas słuchania z plików elektronicznych, ale za to wysokiej rozdzielczości, za to można sobie wyobrazić, jak całe nagranie może brzmieć w odtwarzaczach Super Audio CD. Dla posiadaczy odpowiedniego sprzętu do odtwarzania dźwięku wielokanałowego niniejszy album powinien być nie lada gratką.

Cieszę się bardzo, że pierwsze spotkanie Płytomaniaka z propozycją amerykańskiego wydawcy okazało się zdecydowanie pozytywne i rozbudziło mój apetyt na więcej. I tak będzie: na stronie pojawi się co najmniej kilka interesujących pozycji z żelaznym repertuarem symfonicznym (A. Bruckner, S. Prokofiew) oraz kameralnym (S. Rachmaninow). Miłośnikom muzyki Ludwika van Beethovena i Ryszarda Straussa mogę obiecać, że nie zabraknie też kolejnych płyt innych wytwórni z ich twórczością. Na razie jednak z czystym sumieniem i radością po zapoznaniu się z omawianym albumem, polecam uwadze melomanów niniejsze nagranie. Sądzę, że może usatysfakcjonować nawet wybrednych odbiorców zarówno pod względem wykonania, jak i realizacji technicznej. I jedno, i drugie zasługuje na pochwały.

Paweł Chmielowski

Ludwig van Beethoven – Symfonia nr 3 Es-dur op. 55 „Eroica” Richard Strauss – Koncert na róg i orkiestrę nr 1 Es-dur op. 11
William Caballero, róg Pittsburgh Symphony Orchestra Manfred Honeck, dyrygent
Reference Recordings FR-728 w. 2018, n. 2012/2017 SACD, 65’17” ●●●●●○


Autor bloga dziękuje wytwórni Reference Recordins i pani Janice Mancuso za nadesłanie albumu w formie elektronicznej do recenzji. Polski dystrybutor tego wydawcy nie przyczynił się w żaden sposób do ukazania się omówienia powyższego nagrania na stronie.
 
Płytomaniak.blogspot would like to thank Reference Recodings and Ms. Janice Mancuso for sending the album as download files and making this review possible.

Komentarze

Popularne posty