Radość słuchania - muzyki Alexandra von Zemlinsky'ego.

 


Prawie zawsze prawdziwą radością dla recenzenta jest możliwość posłuchania dzieł kompozytorów i opisania nagrań, które są mniej lub mało znane. Tak stało się i tym razem i w moich rękach znalazła się bardzo ciekawa płyta, zawierająca jedno, acz duże rozmiarami, dzieło austriackiego kompozytora i dyrygenta Aleksandra von Zemlinsky’ego (1871-1942). Mowa tutaj o Seejungfrau, czyli Małej syrence wg baśni Andersena, którą wiedeński twórca umuzycznił w formie trzyczęściowej fantazji na wielką orkiestrę.

Utwór Zemlinsky’ego to opowieść o porzuconej miłości (jak w bajce Andersena), tyle tylko, że z mocną nutą autobiograficzną. Chodzi mianowicie o miłość Zemlinsky’ego do Almy Schindler, znaną później pod innym nazwiskiem – Mahler. Autor fantazji był bardzo zakochany w Almie, ta jednak odrzuciła jego zaloty i postanowiła zostać jedynie jego przyjaciółką. Niejednokrotnie również naśmiewała się ze swojego amanta, zwłaszcza z jego wzrostu (Zemlinsky miał 156 cm wzrostu) i urody. Niektórzy badacze uważają, że Seejungfrau (początkowo w formie poematu symfonicznego, zatytułowanego Das Meerfräulein) jest utworem niejako „terapeutycznym”, w którym kompozytor mierzy się ze swoim uczuciem i traumą, które ono spowodowało.

Dzieło rozpoczyna się mrocznym brzmieniem, jakby już sam początek miał zapowiadać coś groźnego, niepewnego, niebezpiecznego. Z drugiej strony może to być również muzyczne przedstawienie mroków oceanu. Wkrótce pojawia się motyw syreny, następnie opowieść snuje się dalej, stając się coraz burzliwsza. Podwodny świat oceanu, sztorm, uratowanie księcia, zamiana w ludzką postać, wierność księciu, a w końcu rozpacz i samobójcza próba – wszystko to zostaje umuzycznione w niezwykle barwny i realistyczny sposób.

Die Seejungfrau to kolejne zapomniane dzieło muzyki XX wieku. Nie dość, że za życia kompozytora wykonane zostało zaledwie trzy razy (we Wiedniu, Berlinie i Pradze), a później przez niego wycofane (podobno ze względu na prośbę Almy, która dopatrzyła się aż nazbyt mocnych aluzji do sytuacji jej i Zemlinsky’ego), to również i dzisiaj bardzo rzadko możemy je usłyszeć na muzycznych estradach. Za każdym razem niezwykle dziwi taki stan rzeczy, ponieważ jest to dzieło niezwykle wartościowe, o wielkich walorach ilustracyjnych, znakomitej harmonii i melodyce, w którym to widać kunszt znakomitego kompozytora, podziwianego szczerze przez samego Arnolda Schönbnerga, muzycznego bożyszcza epoki.

Z wykonaniem tego zmiennego, bardzo emocjonalnego i trudnego wykonawczo dzieła świetnie dała sobie radę Holenderska Orkiestra Symfoniczna, pod batutą niemieckiego dyrygenta, Marca Albrechta. Uważam również, że na wyjątkową aprobatę zasługuje tutaj jakość brzmienia, co jest dziełem zarówno znakomitej orkiestry, jak i bardzo dobrze technicznie nagranej płyty. Słuchanie tej muzyki jest tym, co recenzent lubi najbardziej, czyli podwójną przyjemnością; pierwszą z nich jest poznawanie nowego lub zapomnianego repertuaru znakomitych kompozytorów, drugą zaś jakość, którą oferuje orkiestra i samo nagranie płytowe. Co raduje najbardziej – na tym krążku można być pewnym, że obie te przyjemności są na zdecydowanie najwyższym poziomie, a czas spędzony z muzyką Zemlinsky’ego jest czasem spędzonym niezwykle udanie.


Jakub Banaś


Aleksander von Zemlinsky
Die Seejungfrau
Netherlands Philharmonic Orchestra • Marc Albrecht, dyrygent

Pentatone PTC5186740 • w. 2020, n. 2018 • (CD), 47’30” ●●●●●


Komentarze

Popularne posty