François Chaplin i powrót po latach do muzyki Johannesa Brahmsa.



Późne utwory fortepianowe Brahmsa bez wątpienia zawierają jego najpiękniejszą muzykę” - twierdzi z przekonaniem François Chaplin w przedmowie albumu wydanego właśnie przez wytwórnię Aparté. Wie, co mówi, albowiem twórczość wielkiego romantyka towarzyszy mu już od dawna, a mianowicie od 27 lat, kiedy zadebiutował płytą poświęconą w całości dziełom autora Niemieckiego requiem




Nie znam niestety jego pierwszego nagrania, więc trudno mi porównać ewentualny postęp lub regres, jaki mógłby nastąpić, ale wystarczająco wiele satysfakcji sprawiła mi jego najnowsza płyta, nagrana trzy lata temu, mająca swoją premierę wiosną tego roku. Zawiera identyczny repertuar, zaś najnowszy krążek został uzupełniony o Intermezza op. 117, których wtedy zabrakło. Nie jestem tylko pewny, czy sesja nagraniowa odbyła się również w tym samym miejscu: Kościele św. Piotra w Paryżu (2016) i Kościele ewangelickim św. Piotra (1992). Mamy więc do czynienia ze swoistą retrospekcją, podróżą w czasie i karierze artysty, wybierającego utwory stawiające z jednej strony wysokie wymagania interpretacyjne i techniczne, zaś z drugiej będące jednym z najpiękniejszych i najbardziej poruszających rozdziałów fortepianowej muzyki całego XIX wieku.

Sięgali po dzieła Brahmsa najwybitniejsi pianiści przeszłości, sięgają i współcześni, nawet ci młodszego pokolenia, starając się znaleźć klucz do zrozumienia poszczególnych części cyklu oraz jego jako całości. U bohatera niniejszego przedsięwzięcia słychać wyraźnie duchowe pokrewieństwo łączącego go z kompozytorem, nie ulega wątpliwości, że prezentowany repertuar jest mu bardzo bliski. To, co mi szczególnie imponuje u Chaplina i co jest po prostu nieodzowne w przypadku wykonania ostatnich opusów Brahmsa, jest rezygnacja z wszelkiej powierzchowności ujęcia, pośpiechu, chęci popisu. Owszem, nienaganna technika jest ważnym elementem artystycznej kreacji, ale w tym przypadku stanowi jedynie cel do odkrycia niezmiernego piękna i emocji ukrytych w miniaturach trzech cykli, którymi kompozytor zakończył swoją twórczość na fortepian. Znacznie ważniejsza jest za to szczerość i wrażliwość, z jaką artysta pokazuje liryzm, melancholię i powagę zaklętą w dziełach noszących najczęściej włoską nazwę intermezzo. Nie trzeba się w nich śpieszyć, narracja jest prowadzona spokojnie, konsekwentnie, powoli – tak, by ukryta pod nutowym zapisem zawartość muzyki przemówiła przez palce wirtuoza do serca i emocji odbiorcy. Chaplinowi udało się to bardzo dobrze, jego wykonanie wzrusza i pobudza do refleksji. Nadaje się idealnie do słuchania późnym wieczorem przy zapadającym zmroku albo wręcz w nocy, kiedy nic już nie rozprasza uwagi, za to przychodzi moment np. na odtworzenie „kołysankowego” Intermezza Es-dur op. 117 nr 1. Odpowiedni nastrój wykreowany jest wzorowo i żałować może należy, że tak piękna i wzruszająca muzyka stosunkowo rzadko gości w odtwarzaczach melomanów, w programach koncertów, jedynie na płytach cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem pianistów. François Chaplin należy do grona tych, którzy mają w niej do powiedzenia coś własnego i interesującego. Wieloletnie doświadczenia artystyczne i życiowe z pewnością dopomogły mu w zrozumieniu znaczenia i głębi muzyki Johannesa Brahmsa i oddaniu jej odpowiednimi środkami interpretacji.

Na płycie znalazły się utwory ujęte w cykle: op. 118, op. 119 i op. 117 (w tej właśnie kolejności), a pomiędzy tymi ostatnimi znalazły się Rapsodie op. 79, a więc kompozycje z wcześniejszego etapu twórczości. Różnią się formą i charakterem od późniejszych raczej kontemplacyjnych miniatur: burzliwe, dramatyczne, o bogatej fakturze i znacznych trudnościach technicznych. Chaplin odnajduje się wzorowo i w jednych, i w drugich dziełach, podchodząc do każdej części cyklu z należytą uwagą, co daje poszczególnym pozycjom własny rys. Tempa dobiera płynne, trafne, ale nie śpieszy się niepotrzebnie, dzięki czemu muzyka zyskuje oddech, a słuchacz może dostrzec więcej szczegółów (np. Ballada g-moll op. 118 nr 3, grana zazwyczaj za szybko). Imponuje forma pianisty, technika zasługuje na podziw, jako że mamy do czynienia z kompozycjami arcymistrza fortepianu, znającego jego możliwości od podszewki. Typowa jest dla niego np. ważność partii lewej ręki i temu elementowi francuski artysta poświęca odpowiednio wiele uwagi, czego doświadczyć można chociażby w burzliwej i dramatycznej Rapsodii g-moll op.79 nr 2. Podobnie nie zapomina o zróżnicowaniu dynamiki czy artykulacji w poszczególnych utworach.

Wrażenia ze słuchania przepięknej, wzruszającej muzyki Johannesa Brahmsa mam jak najbardziej pozytywne i doceniam kunszt Fraçoisa Chaplina oraz jego zainteresowanie dziełami niemieckiego kompozytora. Gorzej, niestety, przedstawia się kwestia realizacji technicznej albumu. Sądzę, że są lepsze miejsca do sesji nagraniowych romantycznej muzyki fortepianowej niż kościoły, w których naturalnym repertuarem są kompozycje sakralne epok dawnych. Na prezentowanym nagraniu wiedeński koncertowy Bösendorfer 280 jest co prawda dość blisko mikrofonów, ale akustyka świątyni absolutnie nie przysłużyła się ani instrumentowi, ani muzyce. O ile w kontemplacyjnych, spokojnych miniaturach fakt ten nie wyrządza za wielkiej szkody, o tyle w kompozycjach bardziej wyrazistych pod względem tempa, dynamiki i bogactwa faktury, zachodzenie dźwięku na siebie i brak należytej czystości nie wywierają niestety dobrego wrażenia, przynajmniej na mnie. Szkoda, że materiału nie zdecydowano się zarejestrować w studio lub innym miejscu o bardziej sprzyjających właściwościach.

Mimo powyższego zastrzeżenia wysoko oceniam płytę firmy Aparté i kreację francuskiego wirtuoza. Powinna zdobyć uznanie u wszystkich miłośników twórczości Johannesa Brahmsa i koneserów pianistyki...gdyby materiał zarejestrowano w lepszym akustycznie otoczeniu.

Paweł Chmielowski
(plytomaniak.blog@gmail.com)

Johannes Brahms
6 Utworów op. 118, 4 Utwory op. 119, 2 Rapsodie op. 79, Intermezzi op. 117
François Chaplin, fortepian
Aparté AP 173 • w. 2019, n. 2016 • 72’57” ●●● (wykonanie) ●●●○○○(dźwięk)

Autor bloga dziękuje wytwórni Aparté za nadesłanie albumu do recenzji. Polski dystrybutor tego wydawcy nie przyczynił się w żaden sposób do ukazania się omówienia powyższego nagrania na stronie.

Płytomaniak.blogspot would like to thank Aparté and Ms. Stéphanie Flament for sending the album and making this review possible.

Komentarze

Popularne posty