Zapomniana muzyka polska (8) - Koncerty Raula Koczalskiego (3).



Po wspaniałej płycie z III oraz IV Koncertem fortepianowym Raula Koczalskiego przyszedł czas na odsłuch dwóch kolejnych, wykonanych w podobnym składzie, jak na krążku poprzednim, czyli przez Joannę Ławrynowicz przy fortepianie oraz Orkiestrę Symfoniczną Filharmonii im. Henryka Wieniawskiego w Lublinie, pod batutą Wojciecha Rodka. Przypomnijmy. Raul Koczalski – polski pianista i kompozytor, występujący również pod pseudonimem Georg Armand. Urodzony w Warszawie w 1884 r., zmarły w Poznaniu w roku 1948, nauki pobierał u ostatnich uczniów Liszta (Ludwik Marek) i Chopina (Karol Mikuli), koncertował od 4. roku życia, a w wieku lat 12. obchodził już jubileusz 1000. koncertu. Odznaczony tytułami nadwornego pianisty króla Hiszpanii, szacha perskiego i sułtana tureckiego. Twórca aż sześciu koncertów fortepianowych, 250 pieśni, wielu utworów fortepianowych i oper. Biografia tego niemal całkowicie zapomnianego kompozytora brzmi nadzwyczaj ciekawie i bogato – cudowne dziecko, koncertujące od czwartego roku życia, niesamowici nauczyciele, bogaty dorobek artystyczny. Samo jego imię – Raul (pochodzące od głównego bohatera opery Hugonoci G. Meyerbeera, której to fanem, a wręcz fanatykiem, był ojciec wybitnego pianisty), brzmi egzotycznie i intrygująco. A jednak – dziś mało kto pamięta tego twórcę, a jeśli już pojawia się gdzieś w przestrzeni muzycznej, to raczej jako niezwykły interpretator muzyki Chopina. A szkoda, ponieważ Raul Koczalski był również świetnym kompozytorem.

Płyta niniejsza zawiera kolejne dwa koncerty fortepianowe (po wydanych w 2017 I i II koncercie oraz w 2018 III i IV) – V Koncert fortepianowy D-dur op. 140 (powstały w 1942 roku) oraz VI Koncert fortepianowy E-dur op. 145. (skomponowany w latach 1945 – 1946). I znów – jak w przypadku III i IV Koncertu – są to dzieła bardzo ciekawe, oryginalne, dojrzałe, przemyślane. Myślę, że można bez zawahania zaryzykować stwierdzenie, że – zaraz po Fryderyku Chopinie – są to najlepsze koncerty fortepianowe w historii muzyki polskiej, a Koczalski należy do wąskiego grona czołowych kompozytorów polskich w zakresie koncertu fortepianowego (który zresztą uprawiał przez niemal całe życie). Przyznam, że nie znam pierwszych dwóch koncertów, ale o poznanych przeze mnie czterech mogę bez wątpienia stwierdzić, że jest to bardzo dobra muzyka, w świetny sposób splatająca w sobie echa muzyki Chopina, subtelne nawiązania do muzyki późnego romantyzmu oraz uwypuklająca już myślenie zgoła ekspresjonistyczne, zwłaszcza w temacie instrumentacji i języka muzycznego.

Oba dzieła zaskakują niezwykłą śpiewnością, precyzyjną konstrukcją i dojrzałością twórczą. Nie ma tu może wirtuozerii w stylu Liszta, jednak nie o to też chodzi – kompozytor pozostaje raczej pod wpływem twórców późnego romantyzmu i początków XX wieku. Jak zauważył dr Jerzy Młodziejowski – komentując co prawda prawykonanie III Koncertu, ale bez zawahania można powiedzieć to samo i o kolejnych koncertach – „zasadniczo orkiestra wyraźnie panuje nad dźwiękami fortepianu i skutkiem tego Koncert zmienia się w symfonię z fortepianem. Solista nie imponuje w tym utworze technicznymi walorami gry. Takie traktowanie instrumentu solowego zresztą już dawno się skończyło. Orkiestra Koczalskiego brzmi przejrzyście i składnie. Sama zaś kompozycja, poza odbiegającą od schematu formą, nawiązuje do wczesnej romantyki muzycznej”. Jak pisał Kazimierz Nowowiejski - „taką szlachetną barwę tonu i perlistość lotnej techniki musiał posiadać właśnie Chopin, którego Koczalski był niejako artystycznym wnukiem”. Słowa te znakomicie opisują kunszt kompozytora i jego podejście do instrumentu solowego i orkiestry .

Słuchanie kolejnych Koncertów Koczalskiego znów sprawiło mi wielką radość, bo tym razem – znając już wcześniejsze dwa – spodziewałem się muzyki dobrej, ciekawej, miłej dla ucha, z nieprzesadzoną wirtuozerią, niezwykle wyważonej. Tak też się stało. Słusznie określał sam Koczalski wykonawstwo koncertów solowych, mówiąc, że „słuchacz nie powinien być olśniony biegłością palców, przeciwnie, wykonawca musi swą technikę, jako rzecz rozumiejącą się samą przez się, wprost poboczną, podporządkować pięknu wykonywanej kompozycji i w żadnym wypadku nie powinien dążyć do błyszczenia w roli wirtuoza”.

Wielkie brawa należą się również samej wytwórni Acte Préalable, której członkowie poświęcili wiele czasu na zebranie materiałów, odnalezienie nut i przygotowanie ich do edycji oraz wielkiej propagatorce muzyki kompozytorów zapomnianych, znakomitej pianistce Joannie Ławrynowicz. Pozostaje moim wielkim życzeniem wsłuchanie tych koncertów na estradach polskich instytucji muzycznych (i ich większe zainteresowanie tym twórcą...), jak i dotarcie do kolejnych nagrań tego znakomitego polskiego kompozytora, przez czas niesłusznie zapomnianego.

Jakub Banaś

Raul Koczalski
Koncerty fortepianowe nr 5 i 6
Joanna Ławrynowicz, fortepian • Orkiestra Symfoniczna Filharmonii im. Henryka Wieniawskiego w Lublinie • Wojciech Rodek, dyrygent
Acte Préalable AP0503 • w. 2019, n. 2019 • CD, 60’28” ●●●●○○
Autor bloga serdecznie dziękuje wytwórni Acte Préalable i panu Janowi A. Jarnickiemu za przekazanie albumu do recenzji na potrzeby Płytomaniaka.
 

Komentarze

Popularne posty