Muzyka Mieczysława Weinberga w wytwórni Chandos - po raz kolejny.



Angielska wytwórnia Chandos ma chyba największy udział w renesansie muzyki naszego znakomitego rodaka, Mieczysława Weinberga (1919-1996). Dające się zaobserwować od dłuższego czasu i przybierające na sile pozytywne zjawisko przypominania czy wręcz odkrywania jego twórczości, zapoczątkowała prawie piętnaście lat temu seria trzech krążków Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach pod dyrekcją Gabriela Chmury. Niestety, jak to u nas bywa, na nich się skończyło; widocznie dyrekcja zespołu nie była zainteresowana rozwijaniem ciekawego projektu, nie mówiąc już o promocji nagranych dzieł na koncertach, zarówno w kraju, jak i za granicą. Władający firmą Chandos decydenci mają jednak szersze horyzonty muzyczne i umysłowe, dlatego postanowili kontynuować przedsięwzięcie, angażując nowych, znakomitych wykonawców: Orkiestrę Symfoniczną z Göteborga i dyrygenta Thorda Svedlunda. Owocem angielsko-szwedzkiej współpracy są już cztery dyski, z których najnowszy mam wielką przyjemność zarekomendować w niniejszej recenzji.

Od momentu poznania nazwiska Weinberga fascynuje mnie jego imponujący jakościowo i ilościowo dorobek, stawiający autora Pasażerki w gronie najwybitniejszych kompozytorów XX wieku. Muzyka naszego rodaka, urodzonego i wykształconego w Warszawie, od razu wzbudziła moje wielkie zainteresowanie i z każdą kolejną płytą intryguje coraz bardziej. Nie inaczej jest z przypominanym przeze mnie teraz albumem Chandosu, zawierającym kolejne wybitne pozycje symfonicznej twórczości mistrza: XX Symfonię op. 150, ukończoną w roku 1988 oraz czterdzieści lat wcześniejszy Koncert wiolonczelowy c-moll op. 43.

W barwach angielskiej wytwórni ukazały się już następujące Symfonie Weinberga: I, III, IV, VI, VII, XIV, XVI; znakomite grono poszerza właśnie Dwudziesta. Utwór tajemniczy, nastrojowy, pełen boleści i powściągliwych emocji, powstały w okresie zmagań autora z ciężką i rzadką chorobą, jest przejmującym dźwiękowym dokumentem, lecz zarazem także interesującym i muzycznie cennym dziełem, które warto poznać i wielokrotnie do niego powracać. Podobnie się rzecz ma ze znakomitym Koncertem wiolonczelowym, bogatym wyrazowo, zawierającym wiele pomysłów, atrakcyjnych nie tylko dla słuchacza, ale i dla wykonawców. Sądzę, że powinien stać się obowiązkową pozycją w ich repertuarze. Claes Gunnarson wraz ze Symfonikami z Göteborga trafnie i efektownie oddaje jego piękno i wartość. Jest tu i przejmujący nastrój, i wspaniała melodyka, i błyskotliwość partii solowej wtopionej wyśmienicie w warstwę orkiestrową, i żywe rytmy, i świetna instrumentacja, i logika narracji. Przystępny język oraz zwarta konstrukcja formalna dodatkowo wpływają na lepszą percepcję wyjątkowego dzieła; szkoda, że było ono do tej pory nieznane szerokiej publiczności, ale zarazem cieszę się, że ukazało się na krążku renomowanej wytwórni w bardzo rzetelnym i kompetentnym wykonaniu. Dobrze ów fakt wróży dalszym losom Koncertu w perspektywie rejestracji fonograficznych i prezentacji na żywo.

Po raz kolejny pozwolę sobie na wyznanie, że od momentu zetknięcia się po raz pierwszy ze wspaniałą muzyką Mieczysława Weinberga jestem jej gorącym wielbicielem; cieszy mnie ogromnie każda nowa płyta z twórczością naszego rodaka. Polecam ją nie tylko miłośnikom wielkiej symfoniki i prawdziwych, ponadczasowych emocji, będących odbiciem niełatwego losu autora i trudnej epoki, w jakiej przyszło mu żyć. Dobrze się dzieje, że polskie i zagraniczne wytwórnie coraz częściej sięgają po coraz to nowsze pozycje z bogatego dorobku kompozytora. Moim wpisem chciałbym skromnie przypomnieć o tym, że właśnie dzisiaj obchodzimy setną rocznicę jego urodzin.


Paweł Chmielowski


Mieczysław Weinberg
XX Symfonia op. 150; Koncert wiolonczelowy op. 43
Claes Gunnarson, wiolonczela Gothenburg Symphony Orchestra Thord Svedlund, dyrygent
Chandos CHSA 5107 w. 2012, n. 2011 SACD, 70'55” ●●●●●

Recenzja płyty była możliwa dzięki współpracy autora z Fonoteką Dolnośląskiej Biblioteki Publicznej we Wrocławiu.

Komentarze

Popularne posty