Muzyka o najwyższej wartości - Brahmowski recital Garricka Ohlssona.
Nieprzyjemnym deszczem, ochłodzeniem i załamaniem pogody jesień się zaczyna we Wrocławiu w momencie pisania tych słów, a nie mimozami, jak w znanej i pięknej piosence Czesława Niemena, co skłania Płytomaniaka do sięgania po odpowiedni, nastrojowy repertuar. Czy może być bardziej odpowiednia do słuchania dla tej pory roku muzyka niż ostatnie utwory fortepianowe Johannesa Brahmsa? Nie sądzę, choć słucham jej przez cały czas, to właśnie teraz kontakt z nią sprawia mi najwięcej satysfakcji, tym bardziej, że dobrych nagrań nie brakuje, o czym już zresztą miałem okazję parę razy donosić w postaci recenzji różnych wydawnictw i artystów. Byli wśród nich muzycy młodszego, średniego i starszego pokolenia, ale tym razem pora na osiągnięcie dojrzałego już wiekiem i doświadczonego wirtuoza, którego zbyt szczegółowo polskim melomanom przedstawiać nie trzeba, jeśli ci pamiętają dobrze osiągnięcia zwycięzcy VIII Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina w Warszawie, w roku 1970 – Garricka Ohlssona.
Amerykański pianista stopniowo poświęca coraz więcej uwagi muzyce fortepianowej Brahmsa, nagrywając ją dla wytwórni Hyperion. Nie wiem, czy dotychczas powstałe albumy przerodzą się w jakąś oficjalną i szerzej pomyślaną serię dzieł wszystkich, ale mogą skłaniać do podobnych refleksji. Nie ukazują się co prawda często, ale każde pojawienie się na rynku nowej płyty z kreacjami Garricka Ohlssona jest niewątpliwie wydarzeniem dla melomanów. Przed dekadą ukazał się podwójny album z kompletem Wariacji, który wywarł na mnie bardzo dobre wrażenie. Podobnie rzecz się ma z nagraniem Późnych utworów fortepianowych z roku 2019, o czym szerzej poniżej. Lato z kolei przyniosło świeżutki krążek z Rapsodiami oraz dwoma pierwszymi Sonatami. Miłośnicy fortepianowej twórczości Johannesa Brahmsa, do których, jak wiadomo, zalicza się niżej podpisany, mają się z czego cieszyć. Dla samego pianisty zwrot ku twórczości autora Niemieckiego requiem, wypływa ze szczerej i wewnętrznej potrzeby. Jak sam przyznaje, „w tym momencie mojego życia, po wszystkich sukcesach, jakie już odniosłem, jest to dla mnie ważne”.
W rzeczy samej – prezentowane nagranie jest bez wątpienia muzycznym wydarzeniem, kolejnym artystycznym sukcesem Garricka Ohlssona, potwierdzającym jego renomę jednego z najwybitniejszych współczesnych pianistów, a przy tym mistrzowskiego, co trzeba podkreślić, wykonawcę dzieł autora Niemieckiego requiem. Jest to nie tylko najwyższej klasy pianistyka pod względem technicznym, co oczywiście w przypadku wirtuoza o takiej renomie nie dziwi, ale przede wszystkim interpretacyjnym i emocjonalnym, co wg mnie zasługuje na podkreślenie. Mało jest bowiem w literaturze fortepianowej muzyki tak intymnej, przejmującej i intensywnej, jak op. 116-119. Dotyczy to głównie op. 117, na który składają się trzy, przepiękne i niezwykle głębokie Intermezzi. Garrick Ohlsson gra je z jednej strony z naturalną i przemawiającą do wyobraźni odbiorcy prostotą, z drugiej zaś – z wyrafinowaniem w zakresie interpretacji, co daje w sumie porywającą i przekonującą od początku do końca całość. Dominuje dynamika piano i pianissimo, idealna dla oddania najbardziej osobistych i poruszających myśli kompozytora w wymiarze, który nie ma chyba równie wzruszającego odpowiednika w literaturze fortepianowej. Tempa, element kluczowy, dobiera wręcz idealne: spokojne, lecz płynne, unikając zarówno rozwlekłości, jak i jeszcze gorszego w tym przypadku pośpiechu, zupełnie niepasującego do spokojnych i intymnych wyznań kompozytora, „kołysanek mego bólu”. Efekt końcowy oszałamia pięknem i głębią wyrazu.
Otwierające krążek Fantazje op. 116 są już bardziej zróżnicowane pod względem wyrazowym, fakturalnym i agogicznym: całość rozpoczyna się namiętnym i pełnym pasji Kaprysem w tonacji d-moll, do którego pod względem emocji i bardziej zaawansowanych środków pianistycznych nawiązują jeszcze dwie tak samo zatytułowane pozycje (nr 3 i 7), ale są tutaj również uduchowione, refleksyjne i utrzymane w powolnym tempie Intemezzi (nr 2, 4, 5, 6) o typowym dla kompozytora, melancholijnym i intymnym klimacie dźwiękowym. I jedne, i drugie brzmią pod palcami Garricka Ohlssona fenomenalnie: artysta imponuje techniką, szerokim wolumenem brzmienia i błyskotliwie poprowadzoną narracją, a także śpiewnością melodyki, poruszającą ekspresją – szczególnie duże wrażenie wywiera na słuchaczu nr 2 cyklu, piękne, bolesne Intermezzo a-moll.
Podobnie rzecz się ma z bardzo przeze mnie lubianymi Utworami fortepianowymi (Klavierstücke) op. 118. Rozpoczyna się niezwykle namiętną w wyrazie niedługą miniaturą, noszącą w kontekście napisanego wcześniej przewrotną nazwę Intermezzo, rozpoczętą co prawda gwałtownie i w dynamice forte, ale stopniowo tracącej swą siłę i kończącej się w spokojnym akordzie dur, zapowiadającym tonację i nastrój jednej z najpiękniejszych stronic fortepianowej twórczości Johannesa Brahmsa – drugiej pozycji cyklu, sławnego i cieszącego się nieustannym zainteresowaniem wykonawców, wzruszającego Intermezza A-dur. Jego potencjał melodyczny i wyrazowy jest ogromny, a jeśli wykonuje tę muzykę tak doświadczony i skupiony artysta, jak Garrick Ohlsson, można być pewnym doznań i wzruszeń najwyższej próby. Dzieje się tak za sprawą doskonałego rozumienia przez wirtuoza materii i ducha wykonywanych utworów, a także starannego ich zróżnicowania pod względem temp czy wolumenu dźwięku – jak wielki kontrast w stosunku do przepięknej miniatury wprowadza następująca po nim burzliwa i dramatyczna Ballada g-moll, wymagająca pod względem technicznym, przypominająca swoją posępną, ale efektowną ekspresją dwie wspaniałe Rapsodie op. 79 (te znalazły się na najnowszym Brahmsowskim albumie Amerykanina). Wyraziste emocje panują jeszcze w pełnym napięcia i znowu noszącym przewrotną nazwę Intermezzo f-moll (nr 4), by ostatecznie ustąpić pola liryzmowi i spokojowi pięknego, natchnionego Romansu F-dur. Zwieńczenie cyklu, Intermezzo es-moll, pozostawia odbiorcę pogrążonego w smutku i melancholii, zaś sama kompozycja, opatrzona przez kompozytora oznaczeniem „mesto” (wł. „smutno”), mimo niezwykle dynamicznego odcinka środkowego, cechuje się wyjątkowo przejmującym charakterem, zwłaszcza w zamierających cicho końcowych akordach.
Wypadałoby się spodziewać jeszcze opusu 119, zawierającego cztery ostatnie kompozycje napisane na fortepian, ale nie wiadomo, czy udałoby się je zmieścić na jeden krążek. Byłoby to oczywiście bardzo sensowne, lecz tym razem na ich mistrzowską interpretację w wersji Garricka Ohlssona musimy poczekać. Zamiast w nich w programie prezentowanego albumu znalazła się kompozycja młodziutkiego, ale już wtedy obdarzonego wielką muzyczną mądrością i dojrzałością, zaledwie osiemnastoletniego Johannesa Brahmsa. Zamieszczenie Scherza es-moll op. 4 nie na początku, wg chronologii powstawania, ale na końcu, po kompozycjach ukończonych w cztery dekady później, może wydawać się dziwne i być czymś w rodzaju estetycznego i muzycznego szoku, lecz z drugiej strony stanowi dobrą okazję, by poznać ów mało znany, ale na pewno interesujący utwór – pierwszy przeznaczony przez autora do publikacji. Pokazuje, jak wielką drogę w rozwoju swojego stylu, języka i środków pianistycznych przeszedł w ciągu czterdziestu lat jeden z największych pianistów swoich czasów – i jeden z największych kompozytorów piszących na fortepian.
O tym, że Garrick Ohlsson należy do czołówki wirtuozów doby dzisiejszej, nie ma potrzeby specjalnie przekonywać, o czym świadczy jego intensywna działalność koncertowa oraz nagraniowa, wśród której, w barwach wytwórni Hyperion, wyróżniają się krążki poświęcone Johannesowi Brahmsowi. Artysta darzy go wyjątkowym szacunkiem:
Muzyka Brahmsa jest niewiarygodnie spójna i najwyższej wartości. Nie ma ani jednej złej kompozycji wśród jego utworów fortepianowych, a większość z nich jest wręcz znakomita lub wybitna. Chyba że nie lubi się Brahmsa, ale to już inna kwestia. Niektórzy nie lubią, ale ja ją lubię. (…) Jestem bardzo podekscytowany wszystkimi tymi projektami, bo tak mocno ukochałem tę muzykę.
Nic dodać, nic ująć z cytatu zaczerpniętego z książki Kamili Stępień Kutery Pianista. Rozmowy z Garrickiem Ohlssonem, wydanej przez Narodowy Instytut Fryderyka Chopin w roku 2018, a więc w momencie przygotowywania przez artystę zaprezentowanego repertuaru do wykonań podczas serii koncertów oraz po sesji nagraniowej dla wytwórni Hyperion. Co ciekawe, podobnymi lub identycznymi określeniami można scharakteryzować jego drugi Brahmsowski krążek. Jest także maksymalnie spójny i najwyższej wartości, nie ma ani jednego złego wykonania, co więcej całość pod względem interpretacyjnym i technicznym jest wybitna. Artysta ujmuje zrozumieniem utworów, ich formy oraz treści, nadaje narracji bardzo przekonujący wymiar czasowy, oddaje w sposób fenomenalny ogromne bogactwo emocji tkwiących w poszczególnych dziełach. Jego kreacja jest pełna ciepła, głębi i artystycznej oraz życiowej dojrzałości, tak ważnych w przypadku ostatnich fortepianowych arcydzieł Johannesa Brahmsa.
Dla koneserów wielkiej pianistyki płyta wytwórni Hyperion z pewnością będzie łakomym kąskiem, tym bardziej, że znakomite wykonanie idzie w parze z bardzo dobrą realizacją techniczną nagrania, ze świetnie brzmiącym fortepianem marki Steinway.
Paweł Chmielowski
Johannes Brahms
Late Piano Works
Fantazje op 116; Intermezzi op. 117; Utwory fortepianowe op. 118; Scherzo es-moll op. 4
Garrick Ohlsson, fortepian
Hyperion CDA68226 • w. 2019, n. 2017 • (CD), 71’32” ●●●●●●
Komentarze
Prześlij komentarz