Głos prosto z nieba - Dinara Aliewa śpiewa rosyjskie arie i pieśni.
Za sprawą debiutu Piotra Beczały w wytwórni Pentatone przenieśliśmy się co prawda w pociągający i pełen namiętności świat włoskiego weryzmu, ale operowe zainteresowania Płytomaniaka kierują go tym razem w stronę bliskiej jego sercu muzyki rosyjskiej. Co prawda nagranie, które z prawdziwą przyjemnością mam okazję przedstawić, nie jest absolutną nowością, albowiem ukazało się już ładnych kilka lat temu, ale dopiero teraz mogłem się mu baczniej przyjrzeć, co zaowocowało wieloma pozytywnymi odczuciami podczas słuchania, a te z kolei skłoniły mnie do podzielenia się z nimi na stronie. Tytułem wyjaśnienia dodam również, że obiecałem sięgać również po wcześniej opublikowane tytuły, do czego dobrą okazję stanowi możliwość korzystania z internetowych zasobów wytwórni Naxos i współpracujących z nią wydawców.
Przed nami album noszący prostą, ale trafną nazwę: Rosyjskie arie i pieśni. Istotnie, ten repertuar wypełnia w całości płytę, której główną bohaterką jest mająca w chwili rejestracji materiału 31 lat azerbejdżańska sopranistka, Dinara Aliewa. Nie była wtedy postacią znikąd, zupełną debiutantką – ukończyła Akademię Muzyczną w Baku i tam też rozpoczynała karierę, zaś od roku 2010 śpiewa w słynnym Teatrze Wielkim w Moskwie. Od czasu ukazania się prezentowanego wydawnictwa artystka zaczęła występować również na scenach międzynarodowych, sięgając po najsłynniejsze role kobiece, by wspomnieć chociażby Violettę, Liu, Leonorę, Mimi, Michaelę, Donnę Elvirę, Rusałkę, Amelię, Elżbietę, Desdemonę czy Cio-Cio San. Zainteresowanych osobą i dokonaniami śpiewaczki pragnę zapewnić, że poznamy ją tutaj również z innej strony: w najsłynniejszych włoskich ariach za sprawą dysku wytwórni Delos, nagranego w kilka lat po niniejszym, ale tym razem cała uwaga wykonawczyni i nas, jej odbiorców, skupia się na repertuarze rosyjskim, autorstwa największych tamtejszych mistrzów pisania na ludzki głos: Piotra Czajkowskiego, Sergiusza Rachmaninowa oraz Mikołaja Rimskiego-Korsakowa, kompozytora, którego twórczością Płytomaniak zamierza się na dobre w najbliższych miesiącach zająć.
Niczym klamra spinają początek i koniec projektu dwie pozycje, będące obowiązkowymi pozycjami każdej rosyjskiej i rosyjskojęzycznej śpiewaczki, a mianowicie urzekająca swoim smutnym pięknem Wokaliza oraz monolog Tatiany przy pisaniu listu z Eugeniusza Oniegina, zawierając pomiędzy nimi całe spektrum emocji i myśli kobiecych bohaterek, z reguły nieszczęśliwych i cierpiących. Można podczas słuchania pójść tropem programu albumu, podążając ścieżka po ścieżce jej kolejnością i przekonując się, że całość jest spójna, przekonująca i niezwykle atrakcyjna. Ja jednak, jako niepokorny odbiorca, zróżnicowany układ płyty pogrupowałem sobie w trzy części – każdą z nich poświęcając innemu kompozytorowi.
Zajmijmy się najpierw klejnotami wokalistyki wypuszczonymi w świat przez Sergiusza Rachmaninowa, w powszechnej świadomości funkcjonującego jako genialnego wirtuoza tworzącego wspaniałe dzieła instrumentalne oraz symfoniczne, ale jest to przecież tylko jedna strona z jego fascynującego, bogatego i wspaniałego dorobku. Napisał przecież nie tylko trzy opery, ale również mnóstwo pieśni i romansów – i wyjątki z tego rozdziału jego twórczości zdecydowała się zaprezentować Dinara Aliewa. Otwierająca całość Wokaliza po prostu zachwyca, pozwalając już na początku docenić wszystkie walory wspaniałego głosu artystki i jej wrażliwości. Mam na myśli chociażby nieskazitelną intonację, swobodę w prowadzeniu linii melodycznej i legato, piękną barwę, wrażliwość, niuanse na rozpiętość dynamiki. Pozwolę sobie na osobistą refleksję, że jej wersja popularnej miniatury (tutaj słyszanej w wersji na głos z orkiestrą symfoniczną) jest chyba najbardziej wzruszającą ze wszystkich dotychczas poznanych (o innych też doniosę w swoim czasie przy okazji kolejnej recenzji) – po prostu zachwyca. Już za samo wykonanie tego utworu należy się bardzo wysoka ocena, a tymczasem czekają na nas pozostałe kompozycje Rachmaninowa – czwarty z Sześciu Romansów z op. 4 Nie śpiewaj, piękna, ze mną w opracowaniu Rubena Stiepaniana. Cieszy się ogromną popularnością wśród śpiewaków, zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Pełen wyrazistej ekspresji z jednej strony, i słodyczy z drugiej, głos Dinary Aliewej wspaniale oddaje namiętność i tęsknotę, idealnie przy tym wpisując się w typowy dla kompozytora nostalgiczny, przejmujący klimat, tym bardziej zadziwiający, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt napisania jej przez zaledwie dziewiętnastolatka. Na brak emocji nie można też narzekać w niedługim solowym fragmencie (nie jest to bowiem typowa aria) tytułowej bohaterki jednej z trzech oper Sergiusza Rachmaninowa – Ach, nie płacz, mój Paolo z drugiej sceny Franceski da Rimini. Również ta kompozycja cieszy się uznaniem wykonawczyń, podczas gdy sama kompozycja wydaje się pozostawać w cieniu bogatego dorobku autora Dzwonów. Osobiście, cenię interpretację Anny Netrebko, ale również kreacja azerbejdżańskiej śpiewaczki bardzo mi przypadła do gustu. Słychać pasję, zaangażowanie, artystka wzorowo sobie radzi również z wysoką tessiturą, udowadniając doskonały warsztat techniczny i potwierdzając przy okazji prawdę, że w wokalnej twórczości rosyjskiego mistrza kryją się prawdziwe skarby.
To samo można powiedzieć o muzyce Piotra Czajkowskiego, który obdarzył soprany i alty mnóstwem wspaniałych pozycji, znacząco wzbogacając ich repertuar zarówno sceniczny, jak i pieśniarski. Zaprezentowane na krążku kompozycje reprezentują oba powyższe nurty. Zacznijmy od ostatnich, przepięknych, pełnych ekspresji i żalu Romansów z op. 47: nr 1 – Gdybym tylko wiedziała oraz nr 7 – Czy nie byłem źdźbłem trawy na łące? Dinara Aliewa bardzo przekonująco oddaje intensywne emocje targające podmiot liryczny, co skutkuje kreacją wokalną naprawdę poruszającą odbiorcę. Tchnie z jej śpiewu przejmujący, zdecydowanie rosyjski smutek. Choć obie pozycje są z reguły wykonywane z oryginalnym, fortepianowym akompaniamentem, to instrumentacja, dokonana w przypadku pierwszego Romansu przez Odyseusza Dymitriadego, trafnie wpisuje się w nastrój i treść wiersza autorstwa Aleksego Tołstoja. Druga pieśń jest już w wersji orkiestrowej samego kompozytora, doskonale wiedzącego, jak dopowiedzieć subtelną, ale wyrazistą orkiestracją silne emocje emanujące ze solistki, tym samym kierując nas do twórczości scenicznej i dwóch najsłynniejszych postaci kobiecych oper Czajkowskiego.
Nie będzie chyba wielkiej przesady w twierdzeniu, że partia głównej żeńskiej bohaterki Eugeniusza Oniegina należy do najbardziej pożądanych przez większość sopranistek. Słuchanie słynnej sceny pisania listu z I aktu w wykonaniu Dinary Aliewej z kolei spełnia marzenia odbiorców o wykonaniu bliskim ideału, a przynajmniej niezwykle poruszającym i wprawiającym ich w zachwyt nie tylko nad kunsztem wokalnym śpiewaczki, ale przede wszystkim geniuszem kompozytora. Piotr Czajkowski fenomenalnie zaprojektował metamorfozę emocjonalną młodej kobiety: w ciągu 12 minut Tatiana deklaruje przyznanie się do własnych pragnień, wykazuje odwagę napisania do obiektu swoich uczuć i wyznania mu ich, pokonując lęk przed śmiesznością i wahanie w doborze odpowiednich słów, aż wreszcie przy wybrzmiewającej wspaniałej, romantycznej kantylenie w orkiestrze pozbawiona jest wszelkich wątpliwości i w pełni świadomie wyraża swoją namiętność. Śpiewaczka skrupulatnie podąża tokiem myśli kompozytora, w bez przerwy zmieniającej się muzycznej narracji, ilustrującej przypływy i odpływy wewnętrznych przeżyć, a to pociąga za sobą zmiany temp, melodyki, nastroju, naprzemienność fragmentów deklamowanych śpiewanymi i czysto instrumentalnymi. Całość jest jednak niezwykle spójna i wzruszająca, a piękny, słodki, nieco ciemny w barwie sopran artystki pokazuje całe spektrum emocji bohaterki – Dinara Aliewa wykonuje sławną scenę z imponującą swobodą, przekonaniem i zrozumieniem. Słuchanie tego fragmentu arcydzieła sprawiło mi wielką satysfakcję.
Kompozytor obdarzył Lizę w Damie pikowej wspaniałymi ariami: w pierwszym akcie w Skąd te łzy słyszymy silne i sprzeczne emocje, z którymi bohaterka nie potrafi sobie poradzić, wypłakując swój ból, za to doskonale z wymogami interpretacyjnymi i aktorskimi radzi sobie Dinara Aliewa, kreując wiarygodną wokalnie i psychologicznie postać. Otwierająca drugą scenę aktu trzeciego Zbliża się północ jest już kompozytorskim majstersztykiem i wyzwaniem dla kolejnych generacji sopranów. Mroczny, wyrazisty instrumentalny wstęp wspaniale tworzy ponurą atmosferę, w której nieszczęsna młoda kobieta wyraża wyrzuty sumienia z powodu uczucia, jakim darzy Hermana, a jednocześnie rozpacza nad swym losem, przeczuwając tragiczny koniec. Dinara Aliewa wspaniale oddaje dramatyzm sytuacji, a następnie rezygnację bohaterki, nie popadając moim zdaniem jednak w nadmierną egzaltację, za to w pełni panuje nad swoim wokalnym instrumentem, zachwycającym w każdej pozycji programu nagrania: urodą, siłą wyrazu, giętkością, wyrównanym brzmieniem w każdym rejestrze, świeżością, kontrolą wibracji, zróżnicowaniem ekspresji.
Za swój kolejny, być może jeszcze większy sukces może azerbejdżańska sopranistka uznać także dwie arie ze stosunkowo mało znanej na współczesnych scenach, przynajmniej u nas, Carskiej narzeczonej Mikołaja Rimskiego-Korsakowa. Doborem tego repertuaru choć po części rozjaśnia dojmujący smutek, i intensywne emocje bohaterek stanowiące obraz całości, ponieważ opowieść Marty z pierwszego aktu (W Nowogrodzie) ujmuje pogodą i liryzmem, oddanym przez słodki, wyrazisty i subtelny sopran Aliewej. Słucha się jej nie tylko z niewątpliwą przyjemnością odkrywania wspaniałego rosyjskiego repertuaru, pięknych linii melodycznych przyprawionych instrumentacją geniusza w tej dziedzinie. Artystka doskonale odnajduje się w prezentowaniu diametralnie różnych stanów emocji bohaterki: o ile poprzednia opowieść była niewinna i radosna, o tyle finałowa scena i aria z IV aktu, choć brzmi na pozór spokojnie i obywa się bez większych dramatycznych wstrząsów, to pozostaje niezwykle poruszającym świadectwem utraty zmysłów przez nieszczęsną narzeczoną cara, wspominającą ukochanego bojara, Iwana i marzącą o wyjściu do ogrodu. Stanowi to wyzwanie natury nie tylko czysto wokalnej, ale również aktorskiej i psychologicznej dla wykonawczyń tej partii i sądzę, że Dinara Aliewa w pełni im sprostała.
Artystce towarzyszy Rosyjska Państwowa Orkiestra Symfoniczna pod batutą doświadczonego i mającego na koncie wiele płyt w wytwórni Naxos Dymitra Jabłońskiego. Choć uważam, że jeśli chodzi o współczesnych kapelmistrzów, nie ma nikogo, kto mógłby doświadczeniem i znajomością repertuaru mierzyć się z Walerym Gergiewem i jego Orkiestrą Teatru Maryjskiego, to udział moskiewskich muzyków nie dał mi najmniejszego powodu do narzekań. Nie popełnili błędu, usuwając się nieco w cień, by pozwolić dojść w pełni do głosu, mówiąc dosłownie i w przenośni, Dinarze Aliewej, będącej absolutnie najjaśniejszym punktem nagrania. Być może do pełni szczęścia i najwyższej oceny zabrakło mi tylko lepszej jakości technicznej nagrania, ale nie można mieć zawsze wszystkiego, a to co słyszymy, jest w każdym razie satysfakcjonujące. Jeśli ktoś nadal nie zetknął się z nazwiskiem azerbejdżańskiej śpiewaczki, to zdecydowanie polecam zapoznanie się z jej fonograficznym debiutem. Dla miłośników wybitnych i interesujących kreacji wokalnych omawiane wydawnictwo będzie mile widzianym nabytkiem, zaś dla wielbicieli rosyjskiej muzyki operowej i pieśniarskiej – pozycją obowiązkową w płytotece. Takich artystek jak Dinara Aliewa naprawdę trzeba posłuchać. Za rekomendację niech posłuży opinia nie byle kogo, bo samej Montserrat Caballé o talencie młodszej koleżanki – jest to „głos prosto z nieba”.
Paweł Chmielowski
Rosyjskie arie i pieśni
Piotr Czajkowski – Eugeniusz Oniegin (fr.); Dama pikowa (fr.); Romanse op. 47 nr 1 i 7 • Sergiusz Rachmaninow – Wokaliza op. 34 nr 14; Francesca da Rimini (fr.); Romans op. 4 nr 4 • Mikołaj Rimski-Korsakow – Carska narzeczona (fr.)
Dinara Aliewa, sopran • Rosyjska Państwowa Orkiestra Symfoniczna • Dymitr Jabłoński, dyrygent
Naxos 8.572893 • w. 2013, n. 2011 • (CD), 60’04” ●●●●●○
Autor dziękuje pani Blance Llamas z Naxos of America za udostępnienie nagrania w formie elektronicznej.
Płytomaniak.blogspot would like to thank Ms. Blanca Llamas from Naxos of America for the possibility of downloading the album as digital files and making this review possible.
Komentarze
Prześlij komentarz