O muzyce I.J. Paderewskiego w setną rocznicę odzyskania niedpoległości.
Piszę
tę recenzję w setną rocznicę odzyskania niepodległości, w czym
Ignacy Jan Paderewski miał niezaprzeczalne zasługi. Pamiętając z
patriotycznego obowiązku o jego dokonaniach politycznych, często
zapomina się o wspaniałym dorobku twórczym. Tak, bardzo wysoko
cenię sobie osiągnięcia kompozytorskie autora Manru i choć jego œvre jest bardzo skromne ilościowo, zasługuje na zainteresowanie ze strony nie tylko rodaków. Udowadnia to
wydany w ubiegłym roku album Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina,
którego bohaterem jest Dang Thai Son.
Oczywiście
wietnamskiego pianisty zbyt szczegół0wo przedstawiać nie trzeba,
polska publiczność zna go i ceni od jego pamiętnego udziału w
Konkursie Chopinowskim w 1980 r. Od tamtej pory minęło wiele lat,
artysta na owym konkursie bywa często jurorem, regularnie też
pojawia się na estradzie Filharmonii Narodowej. Na płycie mamy
właśnie zapis z sierpnia 2015, kiedy Dang Thai Son występował nie
z byle kim, bo z samą Philharmonia Orchestra prowadzoną przez
Władimira Aszkenazego, co było jednym z wydarzeń
ówczesnej edycji festiwalu „Chopin i jego Europa”.
Wspólnie
wykonali Koncert fortepianowy a-moll op. 17, jedną z
najwybitniejszych pozycji tego gatunku nie tylko w polskim
repertuarze późnego romantyzmu, pozycję przeze mnie bardzo
lubianą i wysoką cenioną. Płyta NIFC powiększa niezbyt liczną
dyskografię dzieła, po które powinni sięgać wszyscy wirtuozi
klawiatury. Jeśli tego nie robią, nasuwają się dwa wytłumaczenia.
Albo mają ograniczone horyzonty, albo partia solowa stanowi dla nich
zbyt wielkie wyzwanie. Nie można tych braków zarzucić bohaterowi
omawianego nagrania. Dang Thai Son radzi sobie znakomicie z
technicznymi wymagania popisowej kompozycji, lecz ujmuje także
artyzmem i empatią. Przepięknie brzmi Romanza, część wolna,
zachwycająca liryzmem i ogromnym melodycznym potencjałem,
eksponowanym nie tylko przez sam fortepian, ale również liczne
solówki pozostałych instrumentów. Szeroko rozbudowana część
pierwsza rozpoczyna się energicznym wejściem orkiestry i ta energia
towarzyszy wykonaniu od pierwszej do ostatniej nuty. Nie ma się
wrażenia pośpiechu, tempo jest odpowiednie, a oba artystyczne
podmioty: pianista i orkiestra mają swoje pole do popisu. Potwierdza
się to wrażenie w żywym, roztańczonym finale, utrzymanym w rytmie
krakowiaka. Podziwiać można przy tej okazji precyzję wykonania
oraz zgranie solisty i zespołu, co w przypadku światowej sławy
przecież artystów nie dziwi. Bardzo dobrze przygotowana
Philharmonia Orchestra pod batutą Władimira Aszkenazego jest
niewątpliwie dużą atrakcją albumu; należy mieć nadzieję, że
częściej niż dotychczas będzie wykonywała Koncert a-moll.
Jego kreacja z 27. sierpnia 2015 roku sprawia satysfakcję nie tylko
wielbicielom muzyki polskiej, ale również koneserom wysokiej klasy
pianistyki.
Równie interesująco
wypadła pierwsza część albumu, wypełniona utworami na fortepian
solo. Również w nich Dang Thai Son udowodnił, że był w bardzo
dobrej artystycznej formie w czasie rejestracji w maju 2017 roku,
mającej miejsce w Studio Koncertowym Polskiego Radia im. Witolda
Lutosławskiego. Jakość techniczna nagrania jest bez zarzutu, co
pozwala dokładnie zapoznać się zarówno z wybranymi kompozycjami
solowymi, zasługującymi na dużą uwagę ze strony pianistów oraz
słuchaczy. Staranny wybór programu może przekonać melomanów,
którzy dorobku Paderewskiego zbyt dobrze lub wręcz wcale nie znają,
jak wspaniałym był mistrzem fortepianu, znającym od podszewki jego
możliwości wyrazowe i techniczne. Nie mogło zabraknąć sławnego
Menueta
G-dur,
poprzedzonego Tańcami
polskimi
op.5: mazurkiem i dwoma krakowiakami. Brawa dla pianisty za
doskonałe rozumienie narodowego idiomu uroczych miniatur. Moje duże
uznanie wzbudziło wykonanie trzech pozycji z op. 16: Pieśni,
Nokturnu
oraz Legendy,
a także niezwykle przejmującej Elegii
b-moll op. 4. W kreacji Dang Thai Sona owe dzieła imponują głębokim
wczuciem się w materię i ducha muzyki Paderewskiego. Nie ma mowy o
interpretacji powierzchownej, szybkiej, bezrefleksyjnej. Być może
znajdą się krytycy zarzucający brak zróżnicowania temp,
nastroju, ale mnie osobiście to nie przeszkadza i takich zastrzeżeń
nie wysuwam. Jak sam artysta przyznaje i potwierdza zresztą swoim
wykonaniem: „Można tam znaleźć naprawdę wszystko. Przede
wszystkim prawdziwą poetyckość z polską duszą”.
Warto
i trzeba zapoznać się z płytą NIFC, by osobiście przekonać się,
że traktowanie osoby Ignacego Jana Paderewskiego wyłącznie jako polityka i męża stanu jest niesprawiedliwe. Róbmy
wszystko, by oddać należną chwałę temu znakomitemu
kompozytorowi. Nie tylko w setną rocznicę
odzyskania państwowości, ale częściej, na co dzień.
Paweł Chmielowski
Ignacy
Jan Paderewski
Mélodie
Ges-dur op. 16 nr 2, Nokturn B-dur op. 16 nr 2, Elegia b-moll op. 4,
Legenda As-dur op. 16 nr 1, Tańce polskie nr 1-3 op. 5, Menuet G-dur
op.15 nr 1, Koncert fortepianowy a-moll op.17
Dang
Thai Son, fortepian • Philharmonia Orchestra • Władimir
Aszkenazy, dyrygent
NIFCCD
051 • w. 2017, n.2015/17 • CD, 69'23” ●●●●●○
Autor bloga dziękuje Narodowemu Instytutowi Fryderyka Chopina za nadesłanie albumu do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz