Przegląd nagrań Symfoników Wiedeńskich (5) - Seria historyczna (4). Carlos Kleiber i Pieśń o Ziemi.
Nazwisko
Carlosa Kleibera (1930-2004) raczej nie wiąże się z Gustavem
Mahlerem. Istotnie, ten znakomity dyrygent dzieło austriackiego
kompozytora poprowadził tylko raz w życiu, u progu swojej kariery,
jako 37-latek. Kleiber znany był z bardzo rozważnego i krytycznego
podejścia do własnego repertuaru muzycznego, który zawierał
jedynie dzieła najbliższe ulubionej przez dyrygenta estetyce, ale
zarazem był nader skromny. To, że spośród kilkunastu
mahlerowskich arcydzieł, wybrał on właśnie Das Lied von der
Erde (Pieśń o Ziemi), w zasadzie nie powinno szczególnie
dziwić. W tamtych bowiem czasach muzyczny Wiedeń przeżywał wielką
fascynację graniczącą wręcz z fetyszyzacją Pieśni o Ziemi.
Na warsztat brali ją również kapelmistrzowie, którzy muzyki
Mahlera nie darzyli specjalnym kultem. Co do Carlosa Kleibera, można
uznać, że tylko w ograniczonym stopniu wybór Das Lied von der
Erde wynikał z jego własnych preferencji, wszak zastępował on
Josefa Kripsa, a jako bardzo młody jeszcze dyrygent, zmuszony był
przystać na pewne kompromisy. Dotyczyły one zresztą nie tylko
doboru repertuaru, ale także czasu na opracowanie go (zaledwie
cztery próby). Można tylko fantazjować, jak brzmiałaby Pieśń
o Ziemi pod batutą Kleibera np. 10 lat później, po
wielomiesięcznych przygotowaniach z solistami i orkiestrą. Wtedy,
po wykonaniu 7 czerwca 1967 r., opinie krytyki były podzielone.
A
jak dziś możemy odebrać tę interpretację utrwaloną na płycie?
Pierwszym, co zwraca uwagę już po spojrzeniu na okładkę jest
krótki czas trwania (58 minut!), co implikuje szybkie tempa. Po
wysłuchaniu dzieła może się wydawać, że dyrygentowi zależało
na uwolnieniu muzyki Mahlera ze zbędnego ciężaru i patosu.
Kleiberowi dużo bliższa jest mahlerowska lekkość, bukoliczność,
aniżeli kontemplacja głębi i mroku. W tych ostatnich obszarach
dyrygent porusza się wprawdzie w sposób bardzo subtelny, ale nader
ostrożny. Takie jest nieśmiertelne Pożegnanie i w takiej
też konwencji śpiewa Christa Ludwig, której wykonanie tego
wieczoru można by określić jako poetyckie. Wręcz przeciwnie
Waldemar Kmentt, któremu po prostu brakuje w mahlerowskich pieśniach
delikatności i odpowiedniej kultury wokalnej (można tylko zatęsknić
za interpretacją Fritza Wunderlicha). Zespół Wiedeńskich
Symfoników nie był też tego dnia w swej najlepszej formie. W
pewnych miejscach dość wyraźnie słyszalne są nierówności
pomiędzy poszczególnymi sekcjami i brak precyzji intonacyjnej
(jednak cztery próby to zbyt mało!).
Jakość
dźwięku jest akceptowalna, choć – nawet jak na ówczesne
standardy – dość słaba. Wydaje się to jednak być uwarunkowane
marnymi materiałami wyjściowymi, aniżeli niedopatrzeniami podczas
remasteringu, który zasługuje na uznanie.
W
całości wykonanie można uznać za interesujące, mające
niewątpliwie swoją wartość (nie tylko dokumentalną), w którym,
mimo wszelkich zastrzeżeń, czuć rękę mistrza. Ciekawe, jakiego
zdania był Carlos Kleiber, który przecież nie poprowadził już
nigdy więcej żadnego mahlerowskiego dzieła...
Łukasz
Kaczmarek
Gustav
Mahler
Das
Lied von der Erde
Christa
Ludwig, mezzosopran •
Waldermar Kmentt, tenor •
Wiener Symphoniker •
Carlos Kleiber, dyrygent
CD
WS 007 • n.
1967, w. 2014 • 58’40”
●●●○○○
Autor
bloga dziękuje Wiedeńskim Symfonikom za nadesłanie albumu do
recenzji. Polski dystrybutor tego wydawcy nie przyczynił się w
żaden sposób do ukazania się omówienia powyższego nagrania na
stronie.
Płytomaniak.blogspot
would like to thank Wiener Symphoniker and Mr. Quirin Gerstenecker for
sending the album and making this review possible.
Komentarze
Prześlij komentarz